piątek, 29 lipca 2011

Odwiedziny

Po całym dniu i nocy nie widzenia się, uwielbiam odwiedziny w pracy! I pozwalam wtedy nadmiernie eksploatować swoją klawiaturę, a co! Czego nie robi się dla dziecięcego uśmiechu?


czwartek, 28 lipca 2011

Baje

Dziś krótki wpis zdjęciowy, gdzie mimo Julki na pierwszym planie, główną rolę odgrywa Mysi Detektyw w tle. Bezapelacyjny ulubieniec wśród bajek. Jula docenia starego, poczciwego Walt'a i nikt inny tak magicznie nie hipnotyzuje Jej uwagi.





środa, 27 lipca 2011

Lubię efekt pandy

nie, nie ten na oczach, na skutek niedokończonego demakijażu, a ten poranny, ten Julkowy. Wstaję wcześnie rano, naprawdę wcześnie, cały dom jeszcze śpi. Dopiero pod koniec mojego szykowania do pracy budzi się Skrzat pojękując cichutko. Wchodzę do pokoju a oczom mym ukazuje się obraz nie do końca dobudzonego, strasznego rozczochrańca. Czym charakteryzuje się ten rozczochraniec? Rankami zwyczajnie myśli, że jest Pandą, zawiesza się na mnie, gdy ja jedną nogą jestem już prawie poza domem, i wisi. Wtulona we mnie dobudza się wpatrując w widok za oknem...i co? I najchętniej zostawałabym wtedy w domu, by efekt pandy był nieco dłuższy... 


wtorek, 26 lipca 2011

Czasem się restauracjujemy...

...i nie jest łatwo :). Udaliśmy się wczoraj celem urozmaicenia popołudniowego czasu do niedalekiej, nowo otwartej restauracji. Po wstępnym i podstawowym pytaniu czy posiadają krzesełka dziecięce i pozytywnej odpowiedzi wybraliśmy stolik. Proszę - łatwo, gładko i przyjemnie. Na krótko - Julce bowiem co kilka minut trzeba dostarczać nowych wrażeń by zechciała siedzieć przy wspólnym, rodzinnym stole. Kelner ze swojej strony robił wszystko, podbiegając co czas jakiś z nowymi gadżetami, ale tak naprawdę dopiero pizza była w stanie zainteresować Ją na dłuższą chwilę. Solidny kawałek hawajskiej, w którego wgryzła się odwrotnie - wierzch pizzy kukał więc na Julkowe kolana, tymczasem spód dumnie zerkał ku górze. Nie obyło się bez tutuś oczywiście, a tutuś to cokolwiek w butelce, kartoniku lub kubeczku, mało istotne czy to woda, herbatka czy soczek. Konsumpcja jednak kiedyś się kończy i najlepiej jak wtedy rodzice także są po posiłku, sprzyja to wówczas szybkiej reakcji na dziecięce potrzeby. A jakie są potrzeby dziecka po obiado-kolacji? Huźdu-hiba, huźdu-hiba...na ogródkowych bujaczach. I historia o pewnym aktywnym stworzeniu zatacza koło...







wtorek, 19 lipca 2011

Krótka historia pewnych przyjaźni,

A całus to w języku Julki  poczwórne m, odgłos przypominający mniej więcej mmmm...





Początek

Odkąd z różnych przyczyn opuściłam fotologa, doskwierała mi tęsknota za zapisywaniem naszych chwil, myśli, wspólnych zdjęć. Pewna systematyczność, którą uprawia się na fotologu spowodowała małe uzależnienie. Uzależnienie dobre według mnie bo mam dziś kawał pamiątki z ostatnich lat. Lubie tam wracać i przypominać sobie różne momenty i nastroje nam wtedy towarzyszące. Spróbuję wrócić do wirtualnej przestrzeni, właśnie dlatego by nie tracić tak bardzo ulotnych myśli.